Strony

piątek, 30 września 2016

Rozdział 28

Perspektywa Luizy 

Kilka dni później

Wyjazd minął nam jak z bicza strzelił. Niestety wszystko dobra szybko się kończy. Około 20 byliśmy już w Bełchatowie. Po drodze weszliśmy jeszcze do biedronki i kupiliśmy potrzebne rzeczy na naszą kolację. Andrzej poszedł do kuchni przygotowywać sałatkę, a ja w tym czasie włożyłam brudem rzeczy do automatu i poszłam pomóc środkowemu dokończyć kolację. Po chwili siedzieliśmy już przy stole i zajadaliśmy się pyszną sałatką grecką. Gdy już zjedliśmy kolację poszliśmy się umyć i spać. Najpierw poszła ja, a zaraz po mnie Andrzej. Zasnęliśmy wtuleni w swoje ramiona. Rano obudziłam się i poszłam się przebrać. Gdy wyszłam z łazienki postanowiłam iść do pobliskiej piekarni po świeże pieczywo. Zabrałam telefon oraz portfel i wyszłam z mieszkania. Wychodząc z bloku spotkałam Karola. Od razu gdy mnie zobaczył powiedział :
- Siema Luizka jak tam po wakacjach ? 
- Siamanko Karolku. A spoko. Naprawdę odpoczęliśmy z Andrzejem. Spotkaliśmy nad morzem Fabiana i Kacpra. Ogarniasz, że młody znalazł sobie dziewczynę. Najlepsze jest to, że tak kuźwa gra w siatę, że nam szczeny opadły. Byliśmy w naprawdę w wielkim szoku. Fabian nawet namawiał ją, aby zaczęła grać w jakimś klubie. Serio dziewczyna ma ogromny talent. A jak tam u Ciebie i Oli?  
- A wiesz co poprztykaliśmy się ostatnio, ale już jest okej. Mała spina, ale wiesz my bez siebie nie możemy żyć, więc tak czy inaczej byśmy się pogodzili. A wiesz co mam do Ciebie taka prośbę i dobrze się składa, że Cię spotkałem. - uśmiechną się momentalnie. 
- No dawaj jesteś najlepszym przyjacielem mojego chłopaka, a poza tym Ty byś mi też pomógł - uśmiechnęłam  się do niego. 
- No dobra. Stwierdziłem, że już jestem bardzo długo z Ola i - przerwałam mu 
- Nie mów, że chcesz z nią zerwać!? 
- Nie no coś Ty! Chciałem Cię prosić żebyś pomogła mi wybrać pierścionek dla niej. 
- Stary nie wierzę? Chcesz się jej oświadczyć? Już myślałam, że nigdy to nie nastąpi. 
- To co pomożesz ? 
- No pewnie, że tak. - uśmiechnęłam się do niego.  - Jak bym Ci mogła nie pomóc w tak ważnej sprawie, hmm? A w ogóle kiedy jak się chcesz oświadczyć ? 
- Powiem Ci tak, że chce zorganizować coś oryginalnego. Masz może jakoś pomysł ? 
- Wiesz co myślę, że może oświadcz się jej po jednym z meczu. W końcu oryginalnie i powiem szczerze romantycznie. Sama bym tak chciała. 
- Ej no bardzo dobry pomysł. Chyba powiem Endriu
- A ma Cię zabić czy chcesz żyć? Dobra ja już muszę lecieć, bo Andrzej za chwilę wstanie, a postanowiłam mu zrobić śniadanie. Więc już muszę lecieć. Zadzwoń do mnie w sprawie kupna tego pierścionka
- Dobra okej. Numer mam więc za niedługo do Ciebie zadzwonię. Jeszcze raz wielkie dzięki i miłego dzionka, a zapomniał bym nie mów nic Andrzejowi niech to dla niego też jest niespodzianka, że jego najlepszy kumpel chce zakładać rodzinę - Przytuliłam się do niego na pożegnanie i weszłam do piekarni. Po jakiś 20 minutach byłam z powrotem w mieszkaniu. Zrobiłam śniadanie i poszłam obudzić Andrzeja
- Kochanie wstawaj - położyłam dłoń na jego ramieniu i lekko go szturchnęłam.
- Jeszcze pięć minut błagam - powiedział przez sen.
- Ale kochanie ja Cię tak ładnie proszę, obudź się. Kawa stygnie.
- No okej, ale coś w zamian. Co ty na to ? - w tym momencie go pocałowałam.- Takie poranki to ja mogę mieć do końca życia.
Środkowy poszedł do łazienki, a ja do kuchni i usiadłam przy stole. Po jakiś 15 minutach Wrona przyszedł do kuchni i usiadł koło mnie. Zjedliśmy śniadanie i mój chłopak musiał zbierać się na trening. Gdy wyszedł zadzwoniłam do mamy jak jej to obiecałam przed wyjazdem. Wybrałam numer i nacisnęłam zieloną słuchawkę. Jedne sygnał, drugi, ósmy i nic. Czyżby się coś stało? Nie to nie możliwe pewnie zapomniała telefonu w domu, a poszła na zakupy. Pewnie oddzwoni jak wróci. Po jakiś 3 godzinach, które spędziłam na sprzątaniu zadzwonił mój telefon :
- Dzień dobry z tej strony starszy posterunkowy Sławomir Skarb czy dodzwoniłem się do Pani Luizy Kaczmarczyk ?
- Tak, a o co chodzi ?
- Mam do Pani wiadomość ? Przykro mi to mówić, ale Pani rodzice ulegli poważnemu wypadkowi - gdy to usłyszałam w oczach momentalnie pojawiły się łzy - niestety oboje zginęli na miejscu wypadku.
- Ale jak to się stało? - mówiłam cała zapłakana. Oparłam się o ścianę i zjechałam po niej na podłogę.
- Pani rodzice jechali samochodem w kierunku Krakowa. Było ślisko. Do ich samochodu wjechał tir z bardzo dużą prędkością. Nie było żadnych szans na to aby Pani rodzice przeżyli.
- Ale to na pewno oni ?- łudziłam się z tym, że to pomyłka. Cały czas płakałam.
- Tak, ale prosiłbym Panią o to, aby przyjechała Pani zidentyfikować ich ciała. - Mój świat rozpadł się na milion kawałków. Nie odzywałam się przez dobrych 5 min - Halo proszę Panią? Rozumiem, że to trudny moment w Pani życiu, ale dałaby Pani radę przyjechać czy może ktoś inny z rodziny to uczyni ?
- Nie, przyjadę osobiście. Nikogo już nie mam na tym świecie. Czy to już wszystko ? - zapytałam z szlochem w głosie.
- Tak. Tu jest mój numer 836 925 543. W razie jakichkolwiek pytań proszę dzwonić. Do widzenia
- Do widzenia - i gdy tylko nacisnęłam czerwona słuchawkę momentalnie się rozpłakałam.
Siedziałam tak do momentu, aż Andrzej wrócił do domu.

Perspektywa Andrzeja

Zaraz po treningu wróciłem do domu. Ale to co zastałem było dla mnie kompletnym szokiem. Luiza siedziała pod ścianą cała zapłakana. Nie wiedziałem co się stało. Gdy wychodziłem było wszystko normalne. Uśmiechała się, żartowała. Podszedłem do niej i podniosłem z podłogi. Zaniosłem ją do salonu i posadziłem na kanapie. Okryłem ją kocem i zapytałem :
- Kochanie co się stało ?
- Bo, bo moi rodzice nie żyją - zaczęła płakać jeszcze bardziej niż wcześnie.
- Ale jak to ? - przytuliłem ją mocno bo wiedziałem co czuje.
- Dzwonił do mnie policjant i - zaczęła się jąkać - powiedział, że zginęli w wypadku samochodowym. Wjechał do nich tir. Nie szło ich już uratować - zaczęła płakać w moją koszulkę
- Już cichutko kochanie będzie dobrze - pocałowałem ją w głowę
- Andrzej powiedz mi dlaczego akurat oni ? Miałam się z mamą spotkać zaraz jak przyjedziemy.Dlaczego już jej nie zobaczę, nie pogadam z nią ?
- Kochanie taka jest kolej rzeczy. Widocznie Bóg tak chciał i już tego nie zmienisz. Na każdego przychodzi czas. Wiem że to za wcześnie ale widocznie Bóg chciał ich już mieć przy sobie.
- Andrzej ja sobie nie poradzę. Oni byli moją jedyną rodziną. - rozmawiała ze mną cały czas płacząc. - Luiza idź się prześpij. Dobrze ci to zrobi. - Dziewczyna położyła się na kanapie i zasnęła. Przykryłem ją kocem i usiadłem na fotelu. Cały czas na nią patrzyłem. Nawet przez sen widać że jest kompletnie rozbita całą tą sytuacją. Jak ja mam jej teraz powiedzieć że......


_______________________________________________________

Witam kochani po bardzo długiej przerwie. Przepraszam was, że przez tyle czasu nie dodałam żadnego rozdziału. Było to spowodowane sprawami osobistymi, ale i również brakiem weny. Szczerze wam powiem, że rozdział miał się pojawić w zeszłym tygodniu, ale nie miałam dostępu do internetu. Mam nadzieję, że ktoś tu jeszcze zagląda i jest ciekawy jak potoczą się dalsze losy głównych bohaterów. Chciałabym was prosić o komentarze. Mega motywują, a teraz naprawdę motywacja się przyda. 

Jeszcze raz bardzo was przepraszam. Gwarantuję wam, że rozdziały będę pojawiały się regularnie. Jeśli nie jest to związane z szkołą. 

Jak myślicie o czym chce powiedzieć Andrzej Luizie ?

CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ

POZDRAWIAM WSZYSTKICH, KTÓRZY WIERNIE CZEKALI NA KOLEJNY ROZDZIAŁ :)