Strony

piątek, 12 lutego 2016

Rozdział 3



W to się przebrałam :)
Przebrałam się, umalowałam, wzięłam wszystkie dokumenty oraz telefon. Zajęło mi to jakąś godzinę. Gdy Andrzej zobaczył mnie jak wychodzę z bloku od razu do mnie podbiegł. Nie chciałam żeby brał mnie na ręce, ale jest taki uparty, że bez pytania wziął mnie w swoje olbrzymie ramiona i zaniósł do samochodu, a następnie rozpoczął kazanie :
- Co ty tam tak długo robiła. Wiesz że przy takich rzeczach nie ma żartów. Każda minuta się liczy. Wystarczyło żebyś tylko wzięła dokumenty.

- Wiesz musiałam pogadać z moja przyjaciółka, która ze mną mieszka. A poza tym nie będę jeździć po lekarzach brudna. 

Nie będę paradować w brudnych ubraniach. I wiem że ten uraz może być bardzo poważny, ale proszę cię uspokój się.
- Dobra. Okey już jestem spokojny, ale martwię się, bo to moja wina że musisz teraz cierpieć z powodu tej nogi.

- Nie przesadzaj nie jest aż tak źle. Wzięłam w domu tabletkę i już mniej boli, a przynajmniej nie tak jak rano i posmarowałam ją sobie także maścią. Mam zapas bo miałam dużo kontuzji. Dobra jedzmy już oki, bo chce to już mieć z głowy.
W tej samej chwili Andrzej odpalił samochód i pojechaliśmy do najbliższego szpitala. Musiałam godzinę czekać dopóki mnie przyjęli. Andrzej chodził w tą i z powrotem jak by miał zaraz zostać ojcem hihi. Gdy usłyszałam swoje imię serce mi szybciej zabiło bo wiem czym się to może skończyć. Andrzej pomógł mi wejść na sale i usiąść na łóżku szpitalnym. Wyszedł zdenerwowany z sali,  nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Lekarz zrobił mi wszystkie podstawowe badania. Zabrał mnie na prześwietlenie i okazało się, że mam złamaną nogę z przemieszczeniem oraz że muszę zostać w szpitalu co najmniej tydzień. Byłam załamana. W pewnym momencie usłyszałam jak ktoś wchodzi do sali. Był to zdenerwowany Andrzej. Gdy widziałam jego wzrok wiedziałam, że jest zmęczony czekaniem na jakąś wiadomość o moim stanie zdrowia. Chciałam żeby przyszedł do mnie, bo mam do niego prośbę. Gdy usiadł na jednym z krzeseł zaczęłam :

- Andrzej mam do ciebie prośbę. - powiedziałam poważnie.

- Co mogę dla ciebie zrobić ?


- Mógłbyś zajechać do mojego mieszkania i wziąć kilka rzeczy, bo raczej stąd dziś nie wyjdę. Napisałam ci listę – gdy to mówiłam podałam mu kartkę -  jakbyś mi to przywiózł byłabym ci bardzo wdzięczna.  
- Nie ma problemu. A co w ogóle lekarz powiedział, bo mi nie chcą udzielać żadnych informacji ponieważ nie jestem z rodziny. – powiedział z ironią w głosie.

- Mam złamaną nogę z przemieszczeniem. Mam mieć operacje a potem muszę siedzieć w szpitalu około tydzień. Mam do Ciebie jeszcze jedna prośbę zajedziesz na moja uczelnie i powiadomisz ich że nie będzie mnie prze miesiąc góra dwa w szkole. Opowiedz z jakich przyczyń. Powinni mi wypisać kartkę.

- Dobra, okej tylko załatwię to po treningu, bo mam go za godzinkę, a trener by się wkurzył, że mnie nie ma. Teraz są ważne treningi bo przeszliśmy do półfinałów. Rzeczy tez ci wtedy przywiozę.

- Okej nie ma problemu. Strasznie ci jestem wdzięczna. Przeze mnie masz teraz tyle problemów. Przepraszam cię za to. Jak się skończy ten koszmar odczepię się raz na zawsze.
- Ale ktoś powiedział, że mi to przeszkadza. Ja wręcz się cieszę ze mogę cię poznać i spędzić tyle czasu z tak miłą i ładną dziewczyną.

- Wiesz co nie przesadzaj.

- No co? Taka jest prawda. Wczoraj ja cię rano wywróciłem to myślałem że cię już nie spotkam, a tu taka niespodzianka. Niezbyt miła, że teraz leżysz w szpitalu, ale cieszę się że to właśnie ty tu teraz leżysz, a nie jakaś fanka, którą muszę się zajmować z poczucia winy. – w trakcie mówienia cały czas się szczerzył tym swoim nieziemskim uśmiechem

- A skąd wiesz że nie jestem taka. Przecież mogę robić tylko takie pozory. Nie znasz mnie przecież na tyle dobrze, żeby to stwierdzić. Poprawka w ogóle nie znasz – powiedziałam uśmiechając się.
- Mam taką nadzieje, że taka nie jesteś, bo wtedy byłby to koszmar. Sądzę, że taka nie jesteś. Wydajesz się miłą osobą. A właściwie gdzie mam pojechać na tą uczelnie i o jaki profil mam pytać.

- Jest to szkoła w Łodzi.  A chodzę na profil sportowy czyli na AWF. Chyba powinieneś wiedzieć gdzie to jest, bo często są tam organizowane turniej siatkówki i czasami na nich bywałeś. Oczywiście ja nie grałam, bo trener stwierdził że zabiłabym tam kogoś swoją zagrywką. Więc tylko obserwowałam jak dziewczyny się męczą i nawet mogę się pochwalić że udawałam sędziego.

- Wow. To nieźle. Nie wiedziałem że mam przed sobą tak uzdolnioną osobę. A szkoła wiem gdzie jest więc bez problemu trafię. Wszyscy mnie tam znają więc z załatwieniem papierów nie będzie problemu. – uśmiechnął się gdy już skończył mówić.

- Wiesz teraz sobie uświadomiłam, że mogłam ci tego nie mówić – powiedziałam prawie się śmiejąc.

- Db ja będę leciał. Mam trening za godzinę, a jak to zwykle trener znów coś ode mnie chce i muszę być wcześniej. Będę za jakieś 3 godzinki.

-  Andrzej mam ostatnia prośbę kupisz mi jakąś gazetę byle tylko było coś sporcie oki ?? Dobra leć tylko sobie nic nie zrób. Nie chcemy chyba drugiej ofiary – powiedziałam ze  śmiechem.

- Dobra. Postaram się. Do zobaczenia. – wychodząc odwrócił się i uśmiechnął.

Miałam chwile czasu dla siebie, a nawet dość sporo bo ponad 3 godziny. Po jakichś 2 godzinach do moje sali przywieźli jakiegoś mężczyznę, który spał lub był nieprzytomny. Wydaje mi się znajomy, ale nwm skąd go znam. Nie przejęłam się tym zbytnio. 



____________________________________________________________________



I mamy 3 rozdział. Kto się cieszy tak jak ja, że SKRA wygrała z ASSECO ostatni mecz ??Cieszę się że ktoś czyta ten blog :) Proszę o komentarze z opiniami :)

CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ 

A tutaj mam dla was motto którym staram się posługiwać w życiu :)

W końcu rozpoczęły mi się ferie :) Już powiedziałam postaram się dodać co najmniej 2 rozdziały tygodniowo. Myślę że mi się to uda :)
 
UDANEGO WEEKENDU !!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz