niedziela, 3 kwietnia 2016

Rozdział 12

2 miesiące później
W końcu dzisiaj ściągają mi ten gips. Cieszę się bo znów będę mogła normalnie funkcjonować. Przez ten czas zaprzyjaźniłam się z Kacprem i Andrzejem, również do tego drugiego strasznie się przyzwyczaiłam i na mega zakochałam. Nie wyobrażam sobie, że muszę się wyprowadzić z jego mieszkanie. Poprawka nie muszę, ale chce bo nie będę mu zwalać się na głowę. Widzę, że Kacper coś do mnie czuję. W każdej sytuacji, w której jest to możliwe okazuje mi to. Owszem kocham go, ale na całkiem inny sposób. Kocham go jak kogoś z rodziny, jak brata. Nie chce mu robić nadziei, która sam sobie daje. Przez te dwa miesiące nie miałam odwagi powiedzieć Andrzejowi co tak naprawdę do niego czuję. Chciałabym mu o tym powiedzieć, ale nie chce zniszczyć naszej przyjaźni, która zagościła między nami od dnia kiedy zawiózł mnie do szpitala.
Moje długie poranne przemyślenia przerwało pukanie. Do pokoju wszedł Andrzej i pocałował mnie w policzek na przywitanie.
Usiadł na moim łóżku i powiedział :
- Hej jak się spało ? Chcesz iść ze mną na dzisiejszy trening ? - chodziłam z nim na każdy trening na, który tylko mogłam.
- Dobrze ci powiem. No w sumie to mogę iść tylko nie zapomnij, że dziś ściągają mi gips.
- Spokojnie. Pamiętam. Po treningu Cię tam od razu zawiozę. Jeśli chcesz nawet mogę przy tobie być jak będą Ci go ściągać
- Jejku naprawdę byś tam ze mną poszedł ?
- No naprawdę w końcu jestem twoim przyjacielem, a Ty moja przyjaciółka. Trzeba się wspierać w trudnych chwilach.
- No masz rację. Dzięki. W końcu to twoja wina więc masz taki obowiązek - mówiłam to i się śmiałam bo uwielbiam go tym tekstem wkurzać.
- Musisz mi to wypominać. W sumie i dobrze, że tak się stało bo Cię poznałem - zaczął mnie łaskotać, a ja po nim krzyczeć ze śmiechem, a on tylko szczerzył się jak głupi do sera.
- Dobra to za ile jedziemy ? - zapytałam po chwili śmiechu z czkawką
- No za jakąś godzinkę oki ? W kuchni są kanapki i herbatę chyba, że chcesz coś innego to powiedz i Ci przygotuję.
- Okej. Nie no kanapki i herbata wystarczą.
- Jak wolisz. Db ja idę do łazienki bo znając życie będziesz ja okupować do samego wyjścia.
- No w sumie masz rację więc spadaj, a ja idę coś zjeść.
Wyszliśmy razem z mojego pokoju. Środkowy udał się łazienki, a ja do kuchni. Zjadłam śniadania, wstałam od stołu i udałam się do swojego pokoju. W drodze do niego spotkałam Andrzeja wychodzącego z łazienki. Weszłam do swojego pokoju zabrałam ubrania z szafki i udałam się do łazienki. Uczesałam się, umalowałam i przebrałam.
Tak się uczesałam ;)

Tak się ubrałam :)
Gdy już byłam gotowa wyszłam z łazienki podpierając się jeszcze kulami i udałam się do wyjścia gdzie czekał już na mnie zniecierpliwiony Andrzej. Gdy mnie tylko zobaczył od razu powiedział :
- No nareszcie. Ile można się szykować do wyjścia ?
- Wiesz zadajesz mi to pytanie już chyba 100 raz, a ja Ci odpowiadam. Dziewczyny już tak mają że muszą się szykować żeby wam facetom się podobać.
- Dobra niech Ci będzie. Wskakuj na ręce bo się znowu spóźnimy jak będziesz szła sama po schodach, a wiesz ja nie mam zamiaru znów latać karnych kółek.
- Wiesz ja wcale nie muszę z Tobą jechać.
- Ale ja chce żebyś jechała bo jakoś lepiej mi się gra i wg ćwiczy. - w tym momencie wskoczyłam mu na ręce i idąc kontynuowaliśmy rozmowę
- Aha no zawsze spoko. Wiesz ze Kacper też tak zawsze nawija mi przez telefon jak mu mówię, że nie przyjdę.
- Dobra nie gadaj o Kacprze okej ? Lubię go ale jak jest z nami to czuję się przy nim jakoś niezręcznie.
- Czyżby ktoś tu był zazdrosny i to o Kacpra ?
- Co Ty w życiu.
- Ta właśnie widzę. - Gdy to mówiłam znaleźliśmy się koło auta. Cała droga rozmawialiśmy o tym jak to będzie jak zdejmą mi ten gips. Podjechaliśmy pod halę. Andrzej szybko wysiadł i udał się na halę bo już i tak byliśmy spóźnieni. Rzucił mi jedynie kluczyki żebym zamknęła auto. Gdy to już zrobiłam ruszyłam na halę. Gdy tak szłam podeszła do mnie pewna kobieta i zapytała :
- Dzień dobry. Mam do Pani osobiste pytanie.  Czy mogę je Pani zadać?
- Dzień dobry. Tak oczywiście. Proszę pytać
- Przepraszam jeśli Panią urażę albo coś w tym stylu. Ale czy jest Pani z Andrzejem Wrona ? Pytam temu bo widzę Panią często z nim jak przyjeżdżacie razem pod halę.
- Nie jestem z Andrzejem. Jesteśmy tylko przyjaciółmi i nic poza tym.
- Uf to kamień z serca. Dziękuję za odpowiedź. Do widzenia.  - Gdy to powiedział od razu w szybkim tempie oddaliła się tak żeby nikt jej nie zobaczył.  Zostałam pozostawiona w zdziwieniu dlaczego się tak ucieszyła. Rozumiem, że Andrzej ma wiele fanek ale żeby się pytać czy z nim jestem to już jest strasznie dziwne. Z tymi przemyśleniami udałam się na halę gdzie zajęłam swoje stałe miejsce. Strasznie polubiłam cały zespół. Dogaduję się z każdy . Lubimy się na wzajem. W moich marzeniach nawet mi się nie śniło żeby zaprzyjaźnić się z całą drużyną mojego ukochanego klubu. A tu proszę jeden nieszczęśliwy wypadek zmienia całe nasze życie. Czyli jednak życiem kierują przypadki. Po jakiś dwóch godzinach skończył się trening. Nawet nie zauważyłam jak sala stała się pusta, a koło mnie usiadł Kacper. Gdy tylko go zobaczyłam on powiedział :
- Luiza masz może dzisiaj czas wieczorem albo najlepiej teraz bo chciałbym pogadać.
- Wiesz co dzisiaj nie bardzo, bo zaraz jadę z Andrzejem do szpitala, bo ściągają mi gips, a wieczorem nwm jak to będzie.
- Aha no okej.
- Ale jak coś to zadzwoń, jak to jest mega ważne.
- Nie bo to nie jest rozmowa na telefon.
- Aha no Oki. To może jutro po porannym treningu pogadamy co ? Pójdziemy na jakąś kawę albo na coś innego. Co Ty na to ?
- No okej. Niech tak będzie - Gdy to mówiłam zwróciłam głowę w stronę drzwi gdzie zobaczyłam Andrzeja. Od razu na mojej twarzy zagościł uśmiech.
- Dobra Kacper ja już muszę lecieć. Trzymaj kciuki żeby wszyto było oki.
- No okej to pa - po tych słowach przytuliłam go na pożegnanie, a kątem oka patrzyłam na Andrzeja. Patrzył na nas, a w jego oczach dało się wczytać, że jest zazdrosny. Choć nie miał o co. Kacper udał się do szatni, a ja podążyłam razem z środkowym do jego samochodu. Wsiedliśmy do niego i udaliśmy się w kierunku szpitala. Nie odezwałyśmy się do siebie ani słowem. Ja cały czas myślałam o najgorszym co mnie może czekać. Strasznie się denerwuje tą wizyta. Niby wszystko dobrze się zrosło, ale niepewność dalej jest.

Perspektywa Kacpra
No weź się w garść dziś po dwóch miesiącach znajomości z Luiza powiem jej co tak naprawdę do niej czuję. Chce jej to w końcu powiedzieć bo nie wytrzymam psychicznie. Gdy ja widzę dzień od razu staje się lepszy, moje serce bije szybciej, a na mojej twarzy pojawia się uśmiech.  Uświadomiłem sobie, że mogę ja stracić jeśli jej nie powiem o swoich uczuciach. Takie przemyślenia towarzyszyły mi w podróży na halę. Gdy już się pod nią znalazłem poszedłem do szatni gdzie się przebrałam i zacząłem dalej rozmyślać. W końcu do szatni przybyli pozostali członkowie drużyny. Postanowiłem wyjść i udać się na sale żeby już się rozgrzewać. Po chwil dołączyli do mnie pozostali wraz z trenerem. Wszyscy prócz Wrony. W pewnym momencie zobaczyłam jak Luiza wchodzi na halę. Od razu się do niej uśmiechnąłem. Po chwili gdy zajęła miejsce na hali pojawił się spóźniony Andrzej. Trening minął szybciej niż myślałem. Poszedłem na trybuny i usiadłem koło dziewczyny. Byliśmy sami. Miałem ochotę ją pocałować, ale nie zrobiłem tego. Bałem się jej reakcji. Umówiłem się z nią w kolejnym dniu po porannym treningu na kawę. Gdy już to ustaliliśmy poszedłem do szatni gdzie już nikogo nie było. Spokojnie się przebrałem i wróciłem do domu. W drodze zastanawiałem się jak rozpocząć tą trudna rozmowa dla mnie. Nikomu jeszcze nie mówiłem o swoich uczuciach. Więc nie wiem jakich słów użyć. Dojechałem do domu i od razu pobiegłem do swojego pokoju.

Perspektywa Andrzeja
Gdy zobaczyłem jak Luiza przytula Kacpra coś mnie ukuło w serce. Zabolało. Wiem, że są to tylko przyjaciółmi, ale to z jej strony, a nie ze strony Kacpra. Zrobiłem się strasznie o nią zazdrosny. Zależy mi na niej i to cholernie. Chciałbym ją widzieć codziennie rano, budzić ją ale ona postanowiła że gdy tylko znajdzie mieszkanie wyprowadza się. Wolałbym żeby został u mnie w mieszkaniu. Nie chce jaj nic mówić o swoich uczuciach, bo nie chce jej stracić jako przyjaciółki. Takie rozmyślania towarzyszyły mi w drodze do szpitala gdzie Luizie mieli ściągnąć gips. Gdy zaparkowałem samochód udaliśmy się do rejestracji i usiedliśmy na krzesłach obok wskazanego gabinetu. Strasznie się denerwowałem żeby nic się nie pokomplikowało. Żeby mogła dalej grać w siatkówkę bo to jej tak naprawdę całe życie jak dla mnie. W pewnym momencie usłyszeliśmy :
- Luiza Kaczmarczyk
- To ja - powiedziała
- Proszę za mną
- Przepraszam może iść ze mną mój chłopak ? - w tym momencie mnie zamurowało
- Tak oczywiście -  Gdy to usłyszałem wstałam oszołomiony tym pytaniem i poszedłem za Luizą i pielęgniarką .
Dziewczyna usiadła na łóżku szpitalnym, a ja koło niej na krześle.
Chwyciłem ją za rękę aby dodać jej otuchy.poczułem jak w moim brzuchu znajduje się stado motyli. Popatrzyła się na mnie i uśmiechnęła się do mnie. Gdy zabieg dobiegł końca lekarz powiedział :
- Mam dla państwa dobra i zła wiadomość - powiedział z powagą lekarz prowadzący zabieg.



__________________________________________________________________

I mamy kolejny rozdział. Ogólnie rozdział miał być już w piątek, ale tak się stało, że co chwilkę ktoś coś ode mnie chciał i się po prostu nie wyrobiłam. Przepraszam was za to :) 
Widzicie jakieś przemiany w zachowaniu lub charakterze głównych bohaterów ? Czy Kacper odważy się powiedzieć Luizie co do niej czuje ? Jeśli to zrobi to jak myślicie, jak zareaguje Luiza ? Co powie lekarz dziewczynie ? Będzie musiała zakończyć przygodę z siatkówką czy też nie ? Obecnie w mojej historii jest początek sierpnia. Jak myślicie główni bohaterowie pojadą na jakieś wakacje?  Jak tak to gdzie ? 

Liczę na wasze komentarze z opiniami i odpowiedziami na zadane pytania :) 

CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ 

Widzimy się za tydzień :) 

2 komentarze:

  1. Nie wiem dlaczego, ale już nie mam opcji na telefon -.- Rozdział sweitny ! Mam nadzieję, że główni bohaterowie wyznają sobie miłość i Kacper nie namiesza :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow ! Świetny !

    OdpowiedzUsuń