niedziela, 28 lutego 2016

Rozdział 7

Przytuliłam się do niego i zasnęłam wtulona w jego ramię. Gdy się obudziłam o 7:00 rano Andrzeja już przy mnie nie było. Czyżby sobie poszedł od razu jak zasnęłam? Czuje się przy nim naprawdę bezpiecznie, choć dopiero go poznaje. Z moich przemyśleń wyrwał mnie dźwięk otwieranych drzwi. Gdy zobaczyłam Andrzeja z tacka na której był talerz z bułkami i 2 kawy zaczęłam się śmiać.
Takie kawy. Słodkie prawda ?
Takie śniadanko przygotował
Był to tak śmieszny widok jak otwierał ostrożnie drzwi żeby mnie aby nie obudzić, ale i również żeby nie rozlać kawy. Gdy zobaczył, że nie śpię powiedział :
- Miałaś jeszcze spać. Chciałem cię obudzić – powiedział że smutkiem, że jego plan się nie powiódł.
- Przecież kazałeś mi wstać o 7:00, wiec nastawiłam budzik
- A no w sumie racja. Zapomniałam. A wiec śniadanie do łóżka podano. Proszę – w tym momencie zaczął się śmiać
- Dzięki. Ale wiesz, że ja tego nie zjem całego ?
- No tak myślałem i łudzę się że mogę z tobą zjeść. To co mogę ?
- No za tego misia na mojej kawie pozwolę ci zjeść ze mną. - powiedziałam z uśmiechem Siadaj – w tym momencie gdy to mówiłam posunęłam się na łóżku żeby środkowy sobie usiadł.Zjedliśmy wspólnie śniadanie. 
Tak się uczesałam 
Taki zestaw wybrałam 

Przede mną do łazienki wszedł Andrzej. Ja w tym momencie poszłam popatrzeć  na termometr, aby zobaczyć jaka temperatura panuje na dworze, ponieważ zaczął się czerwiec i słońce pięknie świeciło. Widniały na nim 22 stopnie. Wzięłam dopasowane ubrania do pogody i zaraz po wyjściu środkowego weszłam do łazienki aby ogarnąć się przed wyjście na trening. Gdy wyszłam z łazienki Andrzej już na mnie czekał w salonie. Od razu udaliśmy się, powolnym tempem do auta Wrony. Gdy byliśmy już w samochodzie i ruszyliśmy w drogę zapytałam go:
- Mam do ciebie pytanko, a zarazem prośbę – powiedziałam z głowa wpatrzoną w widok za oknem.
- No słucham Cię - powiedział patrząc chwile na mnie, a następnie na drogę
- Bo jak pewnie widzisz mam tylko kilka ubrań ze szpitala, które mi przywiozłeś
- No tak
- Wiec mam do ciebie prośbę czy moglibyśmy podjechać po treningu do mojego mieszkania, po moje rzeczy ?
- No pewnie. Nie ma żadnego problemu.
- Okej. Dzięki wielkie, a poszedłbyś tam ze mną, bo znając życie Magda będzie w domu więc nie chce wchodzić z nią w jakieś bezsensowne rozmowy czy się kłócić o to, że się mną nie zainteresowała jak byłam w szpitalu, a teraz będąc u ciebie. Chce się stamtąd wynieść raz na zawsze. Nie chce z nią już mieszkać. Wynajmie sobie mieszkanie w centrum Bełchatowa albo niedaleko mojej uczelni.
- No spoczko. Ale dlaczego chcesz się stamtąd wynieść ? Przecież jesteście przyjaciółkami.
- Bo to jest kolejny raz w który się do mnie nie odzywa, a dobrze wiedziała, że byłam w szpitalu. Napisałam do niej wiadomość, a ona nawet mi nie odpisała, nie zadzwoniła zapytać jak się czuję. Nie chce już jej widzieć na oczy, ale niestety muszę zabrać swoje rzeczy. – gdy to mówiłam łzy spływały mi po policzkach.
 - Ej nie płacz będzie dobrze, zobaczysz. Naprawdę nie chcesz z nią najpierw pogadać żeby ci to wyjaśniła ?

- No tak żebym jej znów uwierzyła i po prostu jej wybaczyła ? O to to nie. Za dużo razy jej wybaczyłam, a po raz kolejny mnie zawiodła. Jak tylko mi się poprawi i ściągnąć mi ten gips wyprowadzę się od ciebie jeśli o to chodzi.
- Nie chodzi o to żebyś się wprowadziła. Cieszę się że u mnie mieszkasz. Mam z kim pogadać. W tym domu już nie świeca pustki odkąd w nim jesteś. Ale chodziło mi o to, że możesz stracić przyjaciółkę.
- Już ja straciłam i to dawno temu. Odkąd nie mogłyśmy normalnie pogadać jak już ci mówiłam, że nie potrafię się jej zwierzać z niczego. Nie chce mieć takiej przyjaciółki, która niema czasu zemną pogadać.
- Mam nadzieje, że nie będziesz tego żałować.
- Uwierz mi nie będę bo znalazłam inna osobę której mogę zaufać – w tym momencie popatrzyłam na niego i się uśmiechnęłam.
- Cieszę się, że to ja – zaśmiał się – ja też ci ufam i wiem, że mogę ci wszystko powiedzieć choć krótko się znamy czuję jakbym cię znał od zawsze. Traktuje cię jak przyjaciółkę. Było już tak nawet w szpitalu. – Gdy to mówił cały czas się uśmiechał do mnie. W tym samym momencie gdy skończył mówić zatrzymał się pod halę.

Gdy wyszliśmy z auta, podszedł do mnie a ja się do niego przytuliłam w podziękowaniu za to, że mnie wysłuchał. Gdy mu podziękowałam, pobiegł do hali, a ja spokojnie sobie szłam w jej kierunku. Gdy już weszłam do środka Andrzej już na mnie czekał, aby mnie zaprowadzić na trybuny. Gdy już to uczynił poszedł na boisko odbijać piłkę z Karolem. Patrzyłam jak sobie radzą z piłka. Dopóki trenera nie było wygłupiali się ile wlezie, lecz gdy trener wszedł na hale zmienili się w potulne baranki. W pewnym momencie zauważyłam, że co chwilę patrzy się na mnie jeden z zawodników. Doskonale znam go z meczy, ale nie było go wczoraj jak Andrzej przedstawiał mi drużynę. Gdy trener to zauważył, że nie potrafi się skupić na grze wezwał go do siebie. Chwile z nim porozmawiał. Od tego momentu już się na mnie nie patrzył. Trening skończył się po 2,5 godzinie. Po treningu podszedł do mnie Andrzej i powiedział :
- Luiza bo jest sprawa. Muszę jeszcze dziś iść do fizjoterapeutów, a potem na chwile jeszcze do trenera, bo coś chciał ode mnie. I moje pytanie jest takie wolisz na mnie poczekać czy od razu jechać do mieszkania ?
- No wiesz. Jak przyjechałam z tobą, to z tobą wrócę. Wiec na ciebie poczekam – powiedziałam z uśmiechem.
- Ale wiesz, że to trochę potrwa co nie ??
- Tak wiem. Jak coś to pójdę sobie do kawiarni obok hali na kawę – oznajmiłam
- Dobra to ja zamykam żeby jak najszybciej być z powrotem. A masz jakąś kasę przy sobie na tą kawę ? – zapytał troskliwie
- Tak coś mam. Leć już – i w tym samym momencie gdy już kończyłam zdanie on kierował się do gabinetu fizjoterapeutów.

Gdy tak siedziałam usłyszałam jak ktoś pyta kogoś :
….

______________________________________________________________

Witam wszystkich :). Mamy 7 rozdział. Podoba się czy nie ? 
Jak myślicie czy ta przyjaźń przerodzi się w miłość, a może zostanie tak jak jest ?
Niech każdy zostawi w komentarz z opinią :) Przypominam, że komentarz może dodawać każdy. 

CZYTASZ - KOMENTUJESZ - MOTYWUJESZ

LICZĘ ŻE SIĘ PODOBA :)

UDANEGO TYGODNIA  !!!  :*


9 komentarzy:

  1. Świetny ! :) Ciekawa jestem kto tak na nią patrzył i mam nadzieję, że już niedługo się dowiem :) Weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny :) Weny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nadzieję, że z Andrzejem będą razem i nic im nie przeszkodzi :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne, dobra robota Izuś :) ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. czekam na nastepny ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak zwykle genialny rozdział! <3 Czekam z niecierpliwością na kolejny ;)
    Zapraszam do siebie na kolejny rozdział http://milosczprzeszlosci.blogspot.com/2016/03/rozdzia-36.html

    OdpowiedzUsuń
  8. świetny ;3
    szkoda mi Luizy, lecz doskonale Ją rozumiem...fałszywi przyjaciele są niepotrzebni. Lepiej przerwać taką znajomość, niż cierpieć z tego powodu, a nie została bez przyjaciół, bo Andrzej świetnie się sprawdza w jego roli ;) a może i trochę innej? ;D
    Taka trochę tajemnicza końcówka, więc czekam na kolejny z niecierpliwością ;3
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudowny..oby tak dalej!!! ;**

    OdpowiedzUsuń